wtorek, 9 kwietnia 2013

11/13

 Moja sąsiadka w podeszłym wieku zażyczyła sobie ciepłe skarpetki. I ma:)
 Gryzą jak cholewcia,ale ciepłe i noszalne:)
 Skarpetki powstały z jednej z poniższych wrzosówek,więc zdjęcie zapożyczyłam od  właścicielki- Owcy Rogatej:)
Po jednym dniu zapowiadającym wiosnę,dziś znowu szaro i buro:) Miłego dnia:)

10 komentarzy:

  1. Oooo! Prawdziwe wrzosówkowce! Ostatnio chyba jeszcze lepiej niż zwykle idzie Ci robota dla innych niż dla siebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie skarpetki to nadal nieznany temat, więc podziwiam twoje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowe są, na pewno cieplutkie, ja właśnie tak się przymierzam żeby w tym roku wrzosówki spróbować ;)
    pozdrawiam cieplutko w ten szary dzień
    P.S. u mnie na blogu też o skarpetkach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie temat skarpet jest bardzo bliski :))
    Runo wrzosówki znam cudowna naturalna kolorystyka ale jak dla mnie do podziwiania z daleka - sąsiadka na pewno szczęśliwa bo prezent wspaniały :))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  5. Zatem jesteś bardzo dobrą sąsiadką, skarpety fajne...

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrząc za okno te skarpecioszki pewnie jeszcze troszkę pogrzeją nogi:)) pozdrawiam serdecznie Viola

    OdpowiedzUsuń
  7. Super skarpetki. Lubię wełnę, nawet za to podgryzanie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciepłe skarpetki zawsze sprawią radość. A przy okazji ich oglądania zagłębiłam się w bloga Owcy Rogatej :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam bo nie potrafię robić skarpet !

    OdpowiedzUsuń
  10. Skarpety powinny trochę gryźć, dla masażu :))))

    OdpowiedzUsuń