Włóczka skarpetkowa Alize. Z poprzednich skarpet zostało mi kilkadziesiąt metrów,z tych również. Więc łatwo zgadnąć o czym będzie następny post:) Miłego dzionka:)))
Czyżby kolejny post miał być o skarpetkach z resztek? ;)))) Jak już napsała Marlena - skarpetek nigdy dosyć. A takie ręcznie robione są tym bardziej cenne :). Na chłodniejsze dni będą jak znalazł.
Jak się wszystkim chłopakom obiecało, to teraz trzeba obietnice spełnić. Może i monotematycznie (jakby u mnie było wielotematycznie, hłe, hłe), ale za to kolorowo i wzorowo. Ja też ruszam do skarpetek!
Violuniu, dziergaj, dziergaj, piękne są! Ja mam sentyment do takich skarpetuś. Babciunia moja mi takie robiła! Ja nie umiem, więc jeszcze mocniej podziwiam! Nózie jak malowane! Buziaki!
Violu, Violu, w te chłodne wieczorki myślę o Tobie ... :-))) Jeszcze dojrzewam do skarpetek, ale myślę, że już niebawem. Te TEŻ mi się bardzo podobają. Pozdrawiam
Skarpet nigdy nie za wiele, fajny kolor i czekam na następne:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Już całą rodzinkę prawie obrobiłam na zimę :)
UsuńCzyżby kolejny post miał być o skarpetkach z resztek? ;))))
OdpowiedzUsuńJak już napsała Marlena - skarpetek nigdy dosyć. A takie ręcznie robione są tym bardziej cenne :). Na chłodniejsze dni będą jak znalazł.
No łatwo zgadnąć:))) Wieczory ostatnio chłodne bywały i skarpetki noszalne były:)
UsuńO tak ostatnio takie skarpety były bardzo potrzebne:)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie upały,które mają nadejść. Jednak wolę skarpetki:)
Usuńsuper skarpetki!!!! Mi nie wychodzą jeszcze takie ładne...
OdpowiedzUsuńMoje też nie są idealne,ale urok wełny wszystko maskuje:)))
UsuńŚwietne:)
OdpowiedzUsuńJak się wszystkim chłopakom obiecało, to teraz trzeba obietnice spełnić. Może i monotematycznie (jakby u mnie było wielotematycznie, hłe, hłe), ale za to kolorowo i wzorowo. Ja też ruszam do skarpetek!
OdpowiedzUsuńU ciebie coś się dzieje! A ja tylko siedzę i bezmyślnie klepię te skarpetki,które rzeczywiście chłopakom obiecałam :)))
UsuńVioluniu, dziergaj, dziergaj, piękne są! Ja mam sentyment do takich skarpetuś. Babciunia moja mi takie robiła! Ja nie umiem, więc jeszcze mocniej podziwiam! Nózie jak malowane! Buziaki!
OdpowiedzUsuńDzięki serdecznie. Mi babcine skarpetki niezbyt mile się kojarzą. Były szaro-bure i gryzły:) taraz to jest luksus:)
UsuńViolu, Violu, w te chłodne wieczorki myślę o Tobie ... :-))) Jeszcze dojrzewam do skarpetek, ale myślę, że już niebawem. Te TEŻ mi się bardzo podobają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkarpetki nie są takim strasznym wezwaniem :) Ruszaj więc do akcji:)
UsuńFaktycznie, skarpet nigdy nie jest za wiele, zwłaszcza takich fajnych :))
OdpowiedzUsuń